Archiwum styczeń 2007


szkoda...
18 stycznia 2007, 20:24
Nadal nie wiem co z noclegiem w niedzielę przed odlotem. Znajomy się nie odzywa, więc nie wiem czy na pewno będę u niego mogła kilak godzinek pospać. Zawsze zostaje mi lotnisko ;) Dzisiaj chciał On przyjechać, ale miałam masę pracy przed odlotem więc napisałam ze wole żeby jutro przyjechał. Nie jest tak jak kiedyś i bardzo tego żałuję  Czuję się czasem niezręcznie i mi z tym źle. Szkoda że z niego taki dzieciak…i że nasza przyjaźń nie jest taka jak wcześniej. Chyba tego mi najbardziej szkoda.
I tyle...
16 stycznia 2007, 12:58
Niewiele zmian, poza tym że mnie co niektóre osoby ostatnio zdenerwowały troszkę. Moja znajomość z Nim przeobraża się w coś co mi się bynajmniej nie podoba. Gdzie się podziały nasze rozmowy, o wszystkim i o niczym, gdzie się podziało to wszystko co sprawiało że przez lata tę znajomość uważałam za jedną z najlepszych? Jemu teraz jedno w głowie, a ja nie chcę i nie zamierzam być dla niego…no właśnie jak to nazwać?...lepiej nie będę nazywać. Tak czy owak nie bardzo chcę się z nim spotkać nawet. W przyszłym tygodniu mnie nie ma, może ten wyjazd coś zmieni i mi doda troszkę siły, bo chwilami czuję że spadam w otchłań. Nie tracąc nadziei i wiary w to że nadejdą lesze dni myślę o przyszłości. W końcu będzie tak, jak być powinno:)
"zrób nam wnuka"
13 stycznia 2007, 08:42

„Nudzi mi się. Zrób nam wnuka”- oto słowa mojej mamy sprzed dwóch dni. Rozśmieszyła mnie tym bardzo. Wiem że rodzice chcieliby bardzo wnuka/wnuczkę w domu, mieliby kogo rozpieszczać;) ale będą musieli poczekać jeszcze troszkę, nie dlatego że nie chcę, ale... Dla nikogo nie jestem na tyle ważna żeby się wiązać ze mną, a ja sama nie jestem typem osoby która idzie do łóżka z kim popadnie. Dla Niego nadal jestem chyba tylko obiektem pożądania, co niekoniecznie mnie cieszy. Co z tego że mu krew wrze jak o mnie myśli? To miłe ale z drugiej strony nadal przykre bo traktuje mnie przedmiotowo…Ech…

W tym roku chcę nadrobić zaległości jeśli o spotkania ze znajomymi chodzi i już powoli planuję kilka wyjazdów. Na początek Irlandia(już za kilka dni:)), później Anglia zapewne , no a potem już „lokalne” spotkania :) Nie wiem tylko jak się mi to wszystko uda zrealizować, bo w końcu mam obowiązków sporo…  Pożyjemy zobaczymy, na razie staram się być optymistką;) i nie dać się chorobie, bo od tygodnia chodzę przeziębiona.

Pozdrawiam wszystkich:)

rok kosy
07 stycznia 2007, 22:50

Całe życie w biegu;) - tak mogłabym krótko podsumować. Czasu coraz mniej, a nawet jeśli się jakaś chwila wolniejsza znajdzie to mija bardzo szybko, bądź spędzam ją na błogim „lenistwie”. Koniec 2006 minął rodzinnie i miło, ale czułam się samotna. Czasami tak jest, że czujemy się samotni w tłumie- okropne uczucie, przygnębiające bardzo. Sylwester spędzony w domu w spokoju, względnej ciszy, chyba nawet mi dobrze zrobił, tym bardziej że byłam obolała. Początek 2007 (wg mnie 7 to szczęśliwa liczba, chociaż słyszałam już od niektórych że to zły rok będzie bo to rok kosy) również spokojny, ale bywały już chwile smutne i niezbyt miłe. Wierzę jednak że ten rok będzie bardziej pomyślny niż poprzednie, może w końcu znajdę swoje szczęście.

Sprawy z Nim układają się dziwnie. Czuję pewną blokadę. Nie wiem jak się zachowywać i czasami „uciekam” od niego. Może powinnam się cieszyć że on chce ze mną iść do lóżka, że o mnie myśli i marzy, ale nie jestem taka…Nie satysfakcjonuje mnie bycie dla kogokolwiek tylko obiektem pożądania, nie chcę być kimś takim tym bardziej dla Niego. Może On coś do mnie czuje, coś więcej, a może nie. Nie wiem… Mam uczucia i nie jestem tylko zabawką a tak się poczułam. Nie ma dla mnie sexu tylko dla sportu, zawsze się to dla mnie wiązało z uczuciem, a On oczekuje ode mnie chyba czegoś zupełnie innego. Wydaje mi się że lepiej by było jakbym go poprosiła żeby sobie pojechał tamtego wieczoru...Jednak mimo wszystko z nadzieją patrzę w przyszłość. Chcę spróbować swoje szczęście odnaleźć...