rok kosy
07 stycznia 2007, 22:50
Całe życie w biegu;) - tak mogłabym krótko podsumować. Czasu coraz mniej, a nawet jeśli się jakaś chwila wolniejsza znajdzie to mija bardzo szybko, bądź spędzam ją na błogim „lenistwie”. Koniec 2006 minął rodzinnie i miło, ale czułam się samotna. Czasami tak jest, że czujemy się samotni w tłumie- okropne uczucie, przygnębiające bardzo. Sylwester spędzony w domu w spokoju, względnej ciszy, chyba nawet mi dobrze zrobił, tym bardziej że byłam obolała. Początek 2007 (wg mnie 7 to szczęśliwa liczba, chociaż słyszałam już od niektórych że to zły rok będzie bo to rok kosy) również spokojny, ale bywały już chwile smutne i niezbyt miłe. Wierzę jednak że ten rok będzie bardziej pomyślny niż poprzednie, może w końcu znajdę swoje szczęście.
Sprawy z Nim układają się dziwnie. Czuję pewną blokadę. Nie wiem jak się zachowywać i czasami „uciekam” od niego. Może powinnam się cieszyć że on chce ze mną iść do lóżka, że o mnie myśli i marzy, ale nie jestem taka…Nie satysfakcjonuje mnie bycie dla kogokolwiek tylko obiektem pożądania, nie chcę być kimś takim tym bardziej dla Niego. Może On coś do mnie czuje, coś więcej, a może nie. Nie wiem… Mam uczucia i nie jestem tylko zabawką a tak się poczułam. Nie ma dla mnie sexu tylko dla sportu, zawsze się to dla mnie wiązało z uczuciem, a On oczekuje ode mnie chyba czegoś zupełnie innego. Wydaje mi się że lepiej by było jakbym go poprosiła żeby sobie pojechał tamtego wieczoru...Jednak mimo wszystko z nadzieją patrzę w przyszłość. Chcę spróbować swoje szczęście odnaleźć...
Dodaj komentarz