powroty...


09 kwietnia 2007, 21:32
No i koniec przerwy w pisaniu. Trochę sobie podróżowałam i niestety humor po tych moich podróżach średni. Zawiodłam się na znajomych. W momencie gdy ktoś czegoś potrzebuje ode mnie- chociażby wsparcia- odzywa się do mnie, a jak jest ok albo gdy mi jest źle- zdecydowana większość moich znajomych i nawet część rodziny ma mnie w głębokim poważaniu. Mam serdecznie dość proszenia się o danie chociażby znaku życia, o jakikolwiek kontakt. Zapewne grono znajomych znowu się skurczy drastycznie, ale nie będę po raz kolejny starać się i prosić by znajomości przetrwały. Słonek miał rację że za dobra jestem…i to jest moją wadą i się obraca przeciwko mnie. Niestety nie zawsze za dobro otrzymuje się jakąś nagrodę chociażby w postaci znajomości, przyjaźni… Też potrzebuje czasami wsparcia, samej świadomości że kogoś obchodzi co się ze mną dzieje. Zapewne zbyt dużo wymagam? Nawet jeśli- pora zacząć wymagać, bo cos ostatnio bardziej doceniają to jaka jestem osoby ledwo poznane niż dobrzy znajomi. Miło jest słyszeć że ktoś kto zna nas kilka dni, prosi żebym została, mówi że będzie tęsknić i że jestem fantastyczna, czy zachwyca się tym że jestem uśmiechnięta prawie ciągle. Szkoda że czasami pod tym uśmiechem kryję się „rana” i zawód. Sama też ostatnio dałam plamę, ale chcę to naprawić, bo akurat ta osoba jest jedną z nielicznych które są i były przy mnie każdego dnia, martwi się i troszczy, a ja sprawiłam że mu przykro…Nie chce tej znajomości stracić…zbyt wiele dla mnie znaczy:)
09 kwietnia 2007, 21:44
Wiem cos na ten temat...niestety...Pozdrawiam

Dodaj komentarz